NARTY NA WULKANIE


Coraz wi�cej, coraz �atwiej, coraz szybciej wiruje nasze kolorowe �ycie zlewaj�c si� jak ko�o barw w jednolit� bia�� mas�. Bia�� lub, co gorsza, szar� mas� kolejnych dni straconych w egocentrycznym p�dzie codzienno�ci. Wystarczy jednak zwolni� na chwil�, �eby zn�w otoczy� si� kolorami. Spot�gujmy kolory a oddalimy ponowne spotkanie z szaro�ci�. Narty na wulkanie to Nowy Niszowy Sport Ekstremalny - w skr�cie NNSE, czyta�: NoNSEns. Oto przepis:

Nie rozgl�daj si� wok� siebie, tu wszystko jest normalne. Skorzystaj z internetu lub agencji turystycznej a najlepiej kilku. Spytaj znajomych, porad� si� koleg�w. Musisz mie� absolutn� pewno��. Pewno��, �e nikt jeszcze twojej dyscypliny nie pr�bowa�, �e miejsce, do kt�rego jedziesz, nie jest obj�te ofert� last minute czy "�wi�teczn� promocj�". Najlepiej �eby w og�le ma�o kto wiedzia�, gdzie go szuka� na mapie. Sprawd� uwa�nie, wyszukaj, wyszperaj, przejrzyj og�oszenia. Nic nie znalaz�e�, nikt nie chce Ci pom�c? �wietnie, to w�a�ciwa droga. Dodaj wysi�ek, kontakt z natur�, troch� emocji i du�o przygody. Po��cz sk�adniki dok�adnie. Teraz sp�jrz wok� siebie, na swoje codzienne �ycie, je�eli to co planujesz, wyda�o Ci si� zupe�nie bez sensu, gratulacje! W�a�nie wymy�li�e� Nowy Niszowy Sport Ekstremalny. Narty na wulkanie stworzyli�my wraz z przyjaci�mi. W tym projekcie zawarte s� wszystkie potrzebne sk�adniki potrzebne do dobrej zabawy na ko�cu �wiata. Prawdziwego smaku projekt nabra�, kiedy wyruszyli�my na ostatni� z naszych wypraw. Zabrali�my ze sob� oko�o dwustu kilogram�w potrzebnego sprz�tu. Na szczycie g�ry tobo�k�w dumnie le�a�y trzy pary nart i laminatowych sa� do transportu ekwipunku po lodowcu. 

Jest luty, �rodek lata! Gor�co niemi�osierne, narty i sanie rysuj� g��boki �lad w otaczaj�cej nas pustyni. Idziemy ju� od czterech godzin, ale wok� nas nic si� nie zmieni�o. Wszystko stan�o na g�owie, dos�ownie i w przeno�ni. Jeste�my w Ameryce Po�udniowej, w Patagonii, dok�adnie po drugiej stronie kuli ziemskiej ni� zwykle. Nad nami s�o�ce w zenicie. Na Po�udniowym Lodowcu Patago�skim (Hielo Patagonico Sur) nie mo�na si� przed nim ukry�. Ta lodowa pustynia jest po Antarktydzie i Grenlandii trzecim co do wielko�ci l�dolodem na �wiecie. Rozci�ga si� na granicy argenty�sko-chilijskiej na d�ugo�ci oko�o sze�ciuset kilometr�w i szeroko�ci oko�o pi��dziesi�ciu. W samym jej centrum wznosi si� na wysoko�� oko�o 3500 m.n.p.m. Wulkan Lautaro, cel naszej wyprawy. Od tygodnia idziemy w jego kierunku - tylko po to, �eby zjecha� z jego wierzcho�ka na nartach. Jest nas trzech, jeste�my zdani wy��cznie na siebie. Rejon jaki sobie wybrali�my, to jedno z ostatnich miejsc na ziemi, kt�re nie jest dok�adnie opisane na mapach. Odosobniona lodowa g�ra omiatana huraganowymi wiatrami niecz�sto odwiedzana jest przez alpinist�w a przez narciarzy ogl�dana jeszcze rzadziej. Mamy nadziej�, �e b�dziemy pierwszymi Polakami na jej szczycie. 

Brn�c mozolnie przez mro�ne pustkowie realizujemy pomys�, kt�ry przez ostatnie miesi�ce poch�ania� ca�� nasz� energi�: pomys� na narciarstwo w najodleglejszym zak�tku ziemi, jaki przyszed� nam do g�owy i mie�ci� si� w ramach naszego skromnego bud�etu. Pomys� zrodzony z pasji do nart w ich czystym, pierwotnym stylu. Brak w nim przygotowanych tras, stalowych konstrukcji wyci�g�w a przede wszystkim widoku i wrzawy setek ludzi, kt�rzy otaczaj� nas przecie� na co dzie�. 

Jak powsta� nasz projekt? Narciarstwo ekstremalne, skialpinizm, narciarstwo tourowe, to nazwy wielu aspekt�w tej samej dyscypliny, w kt�rej uda�o si� po��czy� zami�owanie do wycieczek i wspinaczki g�rskiej z jazd� na nartach. Jednak dopiero nasza wyprawa na Kamczatk� po��czy�a pasj� do nart z pasj� do podr�y, kt�ra rozwija�a si� r�wnolegle. Pomys� jazdy na nartach na najwy�szym wulkanie Kamczatki i ca�ej Azji, Kluczewskiej Sopce (4700 m n. p. m.), uda�o si� zrealizowa� Paw�owi i Ma�kowi. Tak narodzi�y si� Narty na Wulkanie. Nie by�o to proste przedsi�wzi�cie i bez ca�ego do�wiadczenia, jakie zbierali�my przez lata, by�oby trudne do zrealizowania. Pokonanie tysi�cy kilometr�w autostopem w Chinach, Tybecie, Nepalu, Indiach, ale te� w krajach Afryki, czy o�miomiesi�czny objazd Ameryki Po�udniowej nauczy�y nas adaptacji do miejscowych warunk�w, przygotowa�y do zmiany trybu �ycia, oderwania si� od codzienno�ci pozwalaj�cego na spojrzenie na ni� z dystansu. Do�wiadczenia wysokog�rskie i narciarskie to z kolei dziesi�tki wypraw w Tatry i liczne wyjazdy w Alpy, a nawet w Himalaje. 

Kamczatka by�a pocz�tkiem, pr�b� si�. Idealny sto�ek klasycznego wulkanu pokryty �niegiem, dawa� mo�liwo�� pi�knego zjazdu o r�nicy wzniesie� prawie dw�ch tysi�cy metr�w. Podej�cie do jego podn�a to dwa dni przedzierania si� przez g�ste zaro�la z tysi�cami komar�w, a nast�pnie marsz przez pop�kany, rozleg�y lodowiec. Wszystko to w otoczeniu przyrody tak wybuja�ej i pi�knej, jak� oferuje tylko, wci�� dzika i surowa, p�nocno-zachodnia Azja. Noce przy ognisku, szasz�yki z �ososia z�apanego w pobliskiej, krystalicznie czystej rzece, gor�ce �r�d�a. Niezapomniane widoki na krain� wulkan�w, dla kt�rej najodpowiedniejsza wydaje si� nazwa "ziemia ognista". Jednak w�a�ciwa Ziemia Ognista le�y dok�adnie po drugiej stronie kuli ziemskiej. S�siaduje z Patagoni�, gdzie narty na wulkanie znalaz�y swoj� kontynuacj�. Wulkan Lautaro le�y w centrum l�dolodu patago�skiego. Jest jednym ze szczyt�w Kordylier�w Patago�skich, kt�re dla wilgotnych mas powietrza ci�gn�cych z nad Pacyfiku stanowi� trudn� do pokonania zapor�. Zmuszaj� ci�kie chmury do zrzucenia ca�ego �adunku �niegu i deszczu zasilaj�cych gigantyczne pole lodowe. Za lodowcem rozci�gaj� si� ju� tylko suche stepy Patagonii argenty�skiej. 

Droga pod nasz� g�r� prowadzi z miasteczka El Chalten. Przyci�ga ono turyst�w i wspinaczy ze wzgl�du na bezpo�rednie s�siedztwo tak s�awnych szczyt�w, jak Fitz Roy i Cerro Torre. Ma�o kto z odwiedzaj�cych zdaje sobie jednak spraw�, �e za tymi skalnymi gigantami rozci�ga si� bezkresne, bia�e morze lodowe. Wylewa si� ono tylko gdzieniegdzie zza �a�cucha szczyt�w, tworz�c na prze��czach sp�kane lodospady i sp�ywaj�c do malowniczych jezior gigantycznymi j�zorami. Prze��cz Marconi jest jedn� z takich dziur w murze Kordylier�w, kt�ra wyprowadza nas na bezkresn� przestrze� lodowego giganta. Zanim jednak tam dotarli�my, czeka� nas mozolny transport sprz�tu przez g��bokie doliny. Ka�dy odcinek pokonywali�my dwukrotnie z kolejnym partiami ekwipunku. Na prze��czy �egnamy si� ostatecznie z widokiem na pokryte zielonymi lasami podn�e g�r, �egnamy si� z odg�osem strumieni, z wszystkimi przejawami �ycia. Od tej pory jedyn� jakby �yw� istot� b�dzie towarzysz�cy nam nieustannie wiatr. Nasze mizerne sylwetki szybko gubi� si� w otaczaj�cej nas przestrzeni. Cel wyznacza widoczny na horyzoncie ogromny �nie�ny masyw - Wulkan Lautaro,. Mijaj� dwa dni, zanim docieramy do jego podn�a. Zak�adamy nasz� umown� baz� przy coraz bardziej wzmagaj�cym si� wietrze. Na niebie sun� tak charakterystyczne dla tego rejonu, a nie wr�ce nic dobrego, soczewkowe chmury, do kt�rych do��czaj� postrz�pione cirrusy. Budujemy solidn�, �nie�n� �cian� wok� naszego ma�ego namiotu. Na tym pustkowiu to jedyny spos�b ochrony, jakim dysponujemy przed zbli�aj�cym si� za�amaniem pogody. Kilka kolejnych dni mija nam na bezczynno�ci. �ciankami namiotu miotaj� huraganowe podmuchy nios�ce ze sob� padaj�cy �nieg i kawa�ki lodu zmiatane z powierzchni lodowca. Jedyne co mo�emy zrobi�, to co jaki� czas umocni� lodow� warowni� czy poprawi� porwane i poluzowane linki naci�g�w. Gdy wychodzimy na zewn�trz, trudno utrzymujemy r�wnowag�, a po powrocie do namiotu jego wn�trze wydaje nam si� zaciszn� i ciep�� ostoj�. Burza trwa kilka dni, ale wreszcie ucisza si�, daj�c nam szans� wej�cia na szczyt.

Jest p�no, musimy si� spieszy�. Przed nami pi�trz� si� kolejne progi lodowe, kluczymy pomi�dzy szczelinami, pokonuj�c je po �nie�nych mostach zawieszonych nad zimn� otch�ani� po�yskuj�ca niebieskim �wiat�em. Jeste�my w kotle �nie�nym, wyprowadzaj�cym na prze��cz w grani szczytowej. Wok� nas, na szcz�cie w bezpiecznej odleg�o�ci, schodz� pot�ne lawiny obrywaj�ce si� z barier wisz�cych lodowc�w, rozgrzanych po�udniowym s�o�cem. P�nym popo�udniem po kolejnych godzinach marszu, docieramy do grani szczytowej wyprowadzaj�cej na po�udniowy wierzcho�ek naszego wulkanu. Zdajemy sobie nagle spraw�, �e ca�y nasz wysi�ek, miesi�ce przygotowa�, pokonanie prawie 17 000 km z Polski do Patagonii, ponad tydzie� marszu i transportu dwustu kilogram�w sprz�tu za chwil� b�d� mia�y swoj� kulminacj�. B�dzie to kluczowy moment ekspedycji, podczas kt�rej przez trzy tygodnie przeszli�my prawie 250 kilometr�w i pokonali�my oko�o 5000 m podej��. Ten kluczowy moment to pobyt na szczycie i sam zjazd, kt�ry trwa... p�torej godziny.

Dla tej kr�tkiej chwili euforii warto by�o ponie�� wszystkie trudy i wyrzeczenia. Sukces i smak przyjemno�ci pot�guje si�, gdy jego osi�gni�cie kosztuje tyle wysi�ku. Przez par� godzin dochodz�c do szczytu i zaczynaj�c zjazd, przebywali�my na �nie�nej grani, g�ruj�cej nad ca�� okolic�. Patrzyli�my na zach�d s�o�ca, o�wietlaj�cy z jednej strony bezkres lodowego p�askowy�u, z drugiej p�aszcz chmur cz�ciowo przes�aniaj�cy Pacyfik. Byli�my jedyni w promieniu wielu kilometr�w, zdani wy��cznie na siebie, nasze umiej�tno�ci i nasz� przyja��. Zostawili�my na nietkni�tym �niegu, trzy idealne �lady. �lady biegn�ce pocz�tkowo kraw�dzi� szerokiej grani zawieszonej 3500 metr�w nad widocznymi w dole fiordami a nast�pnie gubi�ce si� w ogromnym kotle i stokach lodowca, kt�rym podchodzili�my. Gubi�ce si� na zmro�onym twardym �niegu, w ogromnej przestrzeni jaka nas otacza�a, ale i w ciemno�ciach, kt�re zapad�y zanim dotarli�my do namiotu. Wiatr i mr�z przez noc wymazuj� je kompletnie i rano g�ra znowu wygl�da jak nigdy nietkni�ta stop� ludzk�. 

Tom wszystko to wariactwo? Mo�e, ale nasze w�asne, �wiadomie wybrane i konsekwentnie realizowane. Daje nam ono energi� i podw�jn� przyjemno�� z codziennego �ycia. To nasz Nowy Niszowy Sport Ekstremalny - nasze NNSE, kt�re teraz t�umaczymy jako Nasz� Najpi�kniejsz� Sekund� Egzystencji.

Tekst: Piotr Czarnecki 
Zdj�cia: Piotr Czarnecki, Pawe� �lizie�

 >>> powr�t do strony g��wnej

 

DK MEDIA 2004