Run Warsaw

Do kalendarza rozgrywanych corocznie w Polsce imprez biegowych 2 października dołączył pięciokilometrowy bieg Run Warsaw. Bieg o tyle inny chociażby od odbywającego się dwa tygodnie wcześniej Maratonu Warszawskiego, że przygotowany przez firmę Nike z myślą o tym, żeby ruszyć sprzed biurek, komputerów i telewizorów jak największą rzeszę pogrążonych w codziennym marazmie warszawiaków. Nie przewidziano żadnej nagrody głównej, za to na każdego, kto dobiegł do mety czekał pamiątkowy medal i butelka wody mineralnej od organizatora. Bieg poprzedziła wszechobecna na warszawskich ulicach oryginalna kampania reklamowa, która okazała się na tyle skuteczna, że ku zdumieniu organizatorów przygotowane przez nich w punktach rejestracji 10 tys numerów startowych wyczerpało się już na tydzień przed terminem imprezy. W najśmielszych przewidywaniach nie sądziliśmy, aby mogło zgłosić się do biegu 10 tys. osób. Przygotowaliśmy tyle koszulek i tyle medali... Naprawdę jest mi bardzo przykro i smutno, że odsyłamy z kwitkiem tyle osób - powiedział szef imprezy Krzysztof Odliwański. W efekcie, 2 października w nieprzebranym tłumie ubranych na żółto ludzi zgromadzonych przed linią startu nietrudno było spotkać kogoś gotowego odkupić firmową koszulkę z numerem startowym za cenę kilkakrotnie przewyższającą opłatę startową. Ostatecznie pobiegli wszyscy, którzy chcieli - tyle, że niektórzy "pozaregulaminowo". Trasa prowadziła głównymi ulicami centrum miasta i tworzyła pięciokilometrową pętle ze startem i metą w pobliżu pałacu prezydenckiego. Dopiero mniej więcej po pierwszym przebytym kilometrze bardzo gesty początkowo tłum uczestników rozrzedził się na tyle, że pozwalał przejść ze spokojnego truchtu w bieg bez potykania się o innych. Na trasie biegu nie zabrakło też kibiców. Gdzieś między czwartym a piątym kilometrem trasy rozstawił się nawet zespół bębniarzy, którzy wybijając ekstatyczny rytm rodem z karnawałowego Rio zagrzewali do walki na ostatnich metrach, tych którym się już zdążyło zacząć wydawać, że nie mają wystarczająco siły, by dobiec do mety. Impreza, w której wzięła udział także redakcja Extremium została znakomicie przygotowana. Każdy zarejestrowany uczestnik otrzymał poza okolicznościową koszulką i numerem startowym broszurę ze zbiorem porad jak się przygotować do biegu oraz firmowy worek, w którym podczas trwania imprezy w zaaranżowanych przez organizatora szatniach mógł przechować ubranie na zmianę. Ze wspomnianej broszury można się było między innymi dowiedzieć, ze w kilku miejscach Warszawy Nike wyznaczył dla uczestników biegu różnej długości trasy treningowe, na których aż do końca października dwa razy w tygodniu pod okiem profesjonalnych trenerów odbywają się wspólne treningi. Bieg Run Warsaw z miejsca stał się największą imprezą biegowa w Polsce a po oddźwięku jaki mu towarzyszył można się spodziewać, że w przyszłym roku frekwencja będzie jeszcze wyższa. Pomijając jednoznacznie komercyjny cel imprezy można odnieść wrażenie, że jej organizator - prywatna firma - tą jedną akcją zdeklasował (jeśli chodzi o styl, rozmach i sprawność organizacyjną) wszystkie publiczne instytucje powołane w celu w promocji mody na zdrowy tryb życia... Wzór godny naśladowania także na innych polach sportowej aktywności. Dla zainteresowanych: www.runwarsaw.pl

 >>> powrót do strony głównej

 

DK MEDIA 2004